Mieszkańcy gminy Zgorzelec skarżą się na szopy pracze. Choć pyszczki mają niewątpliwie urocze, nie są mile widziane i traktowane jak szkodniki. Jest to zwierzę wszystkożerne, kręcące się przy śmietnikach, przenoszące choroby, a więc i zagrażające domowym zwierzętom.
Problem już wielokrotnie był zgłaszany do Urzędu Gminy. W końcu wójt opublikował komunikat, w którym jasno określa, że ta „szopka” to nie do końca jego sprawa:
„W związku z licznymi sygnałami mieszkańców o obecności na posesjach szopów praczów i powodowanymi przez nich szkodami oraz wnioskami kierowanymi do Urzędu Gminy o usunięcie z nieruchomości w/w gatunków zwierząt Wójt Gminy Zgorzelec informuję, iż nie jest organem właściwym do podjęcia działań zmierzających do faktycznego usunięcia/eliminacji/przeniesienia zwierzęcia. Podjęcie odpowiednich działań zaradczych polegających na usunięciu/eliminacji szopów praczów leży w pierwszej kolejności w gestii właściciela/zarządcy terenu na którym znajduje się omawiane zwierzę. Właściciel terenu przeprowadza działania zaradcze na własny koszt i we własnym zakresie.„
Dalej opisuje się całą procedurę usunięcia szkodnika, co jak się okazuje, nie jest proste – to wnioski, rejestry, koszty. Śmiemy więc przypuszczać, że zanim cała ta biurokratyczna machina ruszy, zadziała i skończy, szop już dawno będzie nękał kolejne gospodarstwo.
Źródło: gmina.zgorzelec.pl
Fot. pixabay.com